Pani Krystyna z Dobroszyc spełniła marzenie z dzieciństwa i uszyła sobie...lalkę
Już jako mała dziewczynka dziergała na drutach części do swetrów. Razem z siostrami pomagała mamie, która tak zarabiała na chleb. Po wielu latach wróciła do rękodzieła by spróbować swoich sił na szydełku i dziś z pasją tworzy kolejne arcydzieła. Pani Krystyna Golec z Dobroszyc udowadnia, że gdy się czegoś bardzo chce – to naprawdę można i wiek nie jest żadną przeszkodą.
Rękodzieło w rodzinnym domu pani Krystyny było od zawsze, ale szydełkowania nauczyła się sama. – W domu się nie przelewało, więc mama mobilizowała mnie i siostry do robienia na drutach. Jako małe dziewczynki pomagałyśmy jej robić swetry i inne części garderoby na zamówienie – wspomina pani Krystyna. – Druty i włóczka nie były mi obce, ale zawsze podobały mi się też prace wykonywane szydełkiem, nie miałam jednak od kogo się tej sztuki nauczyć – mówi nasza rozmówczyni. Brakowało też czasu. Pani Krystyna przyznaje, że przez lata pochłonęły ją obowiązki domowe. Do rękodzieła wróciła przy opiece nad schorowaną mamą, ale na dobre pasje miała szansę rozwijać dopiero w okolicy 50. urodzin.
Gdy została babcią opiekującą się wnukami postanowiła spełnić swoje marzenie z dzieciństwa i…uszyć sobie lalkę, której nigdy nie miała. – Wiele czasu pracowałam nad tym by stworzyć ją od podstaw własnoręcznie i udało się. To była moja duma – mówi nam dobroszyczanka, która z pomocą wnuczka Jeremiego, który wówczas miał 7 lat poznała tajniki szydełkowania. – Wnuczek przygotował mi z Internetu plansze jak obsługiwać komputer, ja się pilnie tego uczyłam, a on odpytywał mnie po powrocie ze szkoły – wspomina z uśmiechem pani Krystyna. Z czasem gdy już nauczyłam się obsługiwać komputer, wyszukiwałam filmiki instruktażowe, jak robić na szydełku i powoli próbowałam sama tworzyć - opowiada.
Dziś Jeremi jest już 20-letnim mężczyzną, a pani Krystyna autorką setek ozdób świątecznych, lalek, obrusów, a nawet torebek. W swoim domowym zaciszu mieszkanka Dobroszyc nie ma jednak wielu dzieł swojego autorstwa.– Rozdałam znajomym, na akcje charytatywne, wiele też zrobiłam na zamówienie jako prezenty – słyszymy.
Pani Krystyna przyznaje, że dzierganie sprawia jej ogromną radość. To też forma terapii i oderwania głowy od rzeczywistości. – Miałam chwilkę przerwy w tworzeniu, ale już wracam na dobre tory – podkreśla pani Krystyna, która w związku z nadchodzącymi Świętami Wielkiej Nocy tworzy rodzinę kurczaczków i baranków. – Co wieczór poświęcam około dwie godziny by stworzyć jedną kurkę – mówi.
Krystyna Golec z Dobroszyc tworzy dzieła na szydełku