Niepowtarzalne dzieła pani Teresy z Dobroszyc
Przedstawiamy Kobietę pełną zaraźliwego entuzjazmu i pomysłów, która udowadnia, że każdego dnia można aktywnie spędzać czas nawet w zaciszu swojego domu. Rękodzieło jest jej bliskie już od dziecka, ale w tym temacie rozwinęła się szczególnie na emeryturze. Każdego dnia poświęca kilka godzin na stworzenie wyjątkowych dzieł, które później wręcza w prezencie bliskim i znajomym. Jak mówi, sprawia jej to ogromną przyjemność, a radość innych daje mobilizację do tworzenia następnych prac.
Teresa Kroczak-Sobczak w Dobroszycach mieszka od 15 lat. Do naszej miejscowości przeprowadziła się wraz z mężem Jarosławem z Wrocławia. Latem wiele czasu poświęca na pielęgnację ogrodu. Uwielbia krzewy, byliny i kwiaty. Zimą natomiast zaszywa się w swoim domowym azylu i… tworzy.
– Mam ścisły umysł, ale od zawsze byłam związana z rękodziełem – rozpoczyna swoją historię pani Teresa. Najpierw sztuki szycia, szydełkowania i robienia na drutach podglądała u mamy Wilmy, następnie doszkalała się w szkole podstawowej na Węgrzech, gdzie mieszkała z rodzicami przez kilka lat, by później rozwijać artystyczną duszę wykonując dzieła w różnych technikach. – Gdy mąż w związku z pracą musiał zamieszkać w Holandii, my z córką pojechałyśmy do niego. Wtedy spacerowałyśmy i zaglądałyśmy do sklepów z rękodziełami. Tam w kąciku każdego dnia siedziała inna osoba, która inną techniką wykonywała różne pamiątki – córka bawiła się udostępnionymi tam klockami Lego, a ja… przyglądałam się, zapamiętywałam, a później sama tworzyłam – opowiada pani Teresa, która dziś z łatwością wykonuje wyszukane okazjonalne kartki w różnych metodach, stroiki, obrazy, makramy, figurki, wianki, firanki, obrusy, a nawet części garderoby.
Dobroszyczanka z uśmiechem wspomina, jak zrobiła na drutach ubranie dla córeczki Iwony, w które była odziana po urodzeniu, a także jak uszyła namiot by wspólnie z mężem i córką móc spędzić w nim wakacje za granicą. – To były inne czasy, trudno było cokolwiek kupić. Trzeba było sobie jakoś radzić, a mi to nie sprawiało większej trudności – mówi nam pani Teresa, która wielokrotnie szyła też stroje karnawałowe m.in. dla dzieci swoich koleżanek z pracy. – Nie odmówiłam pomocy nigdy, a że zawsze miałam wyobraźnię było mi po prostu łatwiej – przyznaje i dodaje: wszystkiego uczyłam się sama, metodą prób i błędów – jeśli mi nie wyszło próbowałam od nowa i tak aż do zadowalającego efektu. Mama zawsze mi powtarzała: „nie będą pytać, jak długo to robiłaś, tylko kto to robił” i tej dewizy trzymam się do dziś – podkreśla nasza rozmówczyni.
Jak bliscy reagują na kolejne prace, które wychodzą spod rąk pani Teresy? W większości kolekcjonują, bo żaden się nie powtarza. A mąż pani Teresy – Jarosław przyznaje, że małżonka to prawdziwy wulkan energii i czasami nie nadąża za jej pomysłami. – Na wszystko ma koncepcję, ciężko przechadzać się nawet po lesie, bo wszystko co znajdzie pod nogami może przydać się do kolejnego rękodzieła – uśmiecha się z dumą mężczyzna. A Pani Teresa puentuje z uśmiechem: chciałam zapisać się do Klubu Seniora, ale nie mam czasu, bo mam ADHD w rękach.
Teresa Kroczak-Sobczak o swojej twórczości
Historią Pani Teresy rozpoczęliśmy cykl artykułów o pasjach mieszkańców naszej gminy. Zachęcamy do kontaktu wszystkich artystów z naszej okolicy
Artyści z Gminy Dobroszyce poszukiwani - Urząd Gminy Dobroszyce
13-letni Dominik z Dobroszyc napisał książkę - Urząd Gminy Dobroszyce